Nie każde ziarenko ma imię, ale ja jestem wyjątkiem. Nazywam się Kleofas, jestem żołędziem i mieszkam od niedawna w Lesie Łagiewnickim w Łodzi. Dopiero kilka tygodni temu przyszedłem na świat, a zobaczyłem już tyle rożnych, niezwykłych rzeczy. Zauważyłem też, że mam niespokojną natury i ciekawe jest wszystko, co mnie otacza. Rokrocznie moim rodzicom Panu Dębowi i Pani Dębinie, podobnie jak innym „drzewnym rodzinom" rodzi się mnóstwo dzieci i dlatego nie wszystkie mogą dostać imiona. Należymy do ogromnej rodziny dębów bezszypułkowych, czyli nie mamy ogonka na czapeczce. Od wieków nasza rodzinka żyje na terenach całej Europy, mamy długą i ciekawą tradycję.

Nasi „szypułkowi" kuzyni mają trochę inne czapki. Ale na pewno jesteście ciekawi jak wyglądam. Moim zdaniem bardzo ładnie. Mam gładki zielonkawobrązowy brzuszek i chropowatą czapkę na głowie. Mówią o mnie, że jestem orzeszkiem lub ziarenkiem, ale to wszystko jedno, choć ta ostatnia nazwa kojarzy się z moimi mniejszymi kolegami. Właściwie ja i moje rodzeństwo przychodzimy na świat tylko po to, by w lesie mogły wyrosnąć nowe dęby, tak potężne jak mój Tata i moja Mama. Właściwie wszystkie rośliny mają tan sam cel, wydać na świat nasiona i sprawie, aby mogły się rozwinąć. Ponieważ nasz los jest niepewny, ziarenek przychodzi na świat co roku bardzo dużo. Przez jakiś czas myślałem, że jesteśmy na świecie sami tzn. ja i moje „dębowe" rodzeństwo, jednak szybko zauważyłem inne nasiona. Wkrótce dowiedziałam się, że ich życie jest niemniej ciekawe niż moje, choć często zupełnie odmienne.

Moi rodzice są wysocy l rozłożyści, więc bez trudu mogłem poczynić ciekawe obserwacje, ale historię niektórych nasionek znam z opowiadań wiatru, ptaków i wody.

JAKĄ HISTORIĘ OPOWIEDZIAŁ KLEOFASOWI WIATR!

W naszym lesie latem wiatr ma właściwie wakacje. W nagłych podmuchach zrywa się nieraz do pracy, aby towarzyszyć deszczom i burzom. Mama mówi, że żyjemy w umiarkowanej strefie klimatycznej i wiatry wieją cały rok z różną siłą, ale jesienią są najaktywniejsze. Usiadł wczoraj na mojej gałęzi „wicherek" i opowiedział mi jak „wiatrowa rodzinka" współpracuje z drzewami. Całą gromadą przenoszą różne nasiona poczynając od tych, które są maleńkie, lekkie i delikatne, dlatego wiatr z łatwością może je przenosić, a kończąc na tych, które wyposażone są w pełne oprzyrządowanie lotnicze. Nasz sąsiad klon ma nasiona ze skrzydełkami, które pięknie, jak szybowce, wirują w powietrzu i po długiej podróży lądują we właściwym dla siebie miejscu. Trzeba przyznać, że w lesie jesienią w powietrzu unoszą się całe eskadry. A latem fruwają delikatne dmuchawce, czyli nasionka mniszka lekarskiego, a także podbiału. Za nimi w szyku dolatują skrzydlate nasiona grabów, jesionów i wiązów. Ale z całej grupy powietrznej floty najbardziej podoba mi się lipa o „sercowatych liściach", pięknym zapachu, której wiatr przenosi po trzy nasionka na skrzydełku. Lubię też patrzeć na smukłą brzozę, jak wiatr unosi jej lekkie, uskrzydlone dzieci.

Bukiew czyli nasiona popularnych w naszym lesie buków są cięższe i mówią, że spożyte w dużej ilości lekko trujące. Nas, żołędzi chyba też wiatr by nie podniósł. Im bliżej prawdziwej wiosny wielkich wiatrów jest coraz mniej, dlatego rośliny szukają innych sposobów, aby swoim dzieciom zapewnić dobrą przyszłość. Mój znajomy "wicherek" skarżył się, że ludzie nieraz złorzeczą wiatrowi, że agresywny, silny, nieprzyjazny. Ja, Kleofas, myślę że wiatr może być pożyteczny.

ZUPEŁNIE INNĄ HISTORIĘ OPOWIEDZIAŁY KLEOFASOWI PTAKI!

Na moją gałąź przyleciały ptaki. Gadały jeden przez drugiego o kolorowych przysmakach. Miałem wrażenie, że idą na ucztę. I miałem rację, ponieważ ptaki i inne zwierzęta uczestniczą w roznoszeniu nasion po całym lesie. Owoce kuszą je barwą, smakiem, kształtem i zwierzęta dają się zwieść ich urokowi. Niektóre owoce takie jak czeremcha, dereń czy czarny bez zjadane są przez zwierzęta w całości, a pestki czyli nasiona ptak lub inne zwierzę wydala. Bywa, że zjadają tylko miąższ, a pestki odrzucają od razu. Istnieją też takie rośliny, których nasiona muszą przejść przez przewód pokarmowy ptaka, aby ziarna mogły się uwolnić z otoczki, wysiać się i ukorzenić Tą drogą można przenieść ziarna w najdalsze zakątki lasu, gdzie być może znajdują świetnie nasłonecznione polanki, a tam rosną długo i szczęśliwie.

Ciekaw byłem bardzo, które zwierzęta lubią żołędzie i okazało się, że jesteśmy przysmakiem wielu mieszkańców lasu. Dzięki temu możemy dotrzeć do odległych, nieznanych miejsc. Dzięcioły i sójki to duże ptaki, więc takie ziarno jak żołądź bez trudu transportują. Niemniej interesującą współpracę nawiązujemy z wiewiórkami, które robią na zimę duże zapasy i zakopują żołędzie w niezwykle urodzajnych miejscach. Ale największe zwierzę jakie widziałem to dzik, który często przychodzi do dąbrowy w poszukiwaniu tłustych pędraków i przy tej okazji przenosi nasiona dębu. Stado dzików spulchnia ziemię pod dębami i przerzuca żołędzie, umożliwiając im znalezienie jak najlepszego miejsca do wypuszczenia korzeni. Wiem również od ptaków, że rośliny wykorzystują sierść rożnych zwierząt i przyczepiają do nich swoje nasiona. Tak robi np. kuklik zwisły, i „dwie leśne siostry" marzanka wonna i przytulia czepna, która przywiera całą łodygą. W ten sposób rozsiewa się także wiele gatunków traw.

Mówią w lesie, że najbardziej pracowite są mrówki i też przenoszą ziarna np. glistnika czy fiołków, zjadając mięsiste wyrostki, które są ich prawdziwym przysmakiem.

Ptaki na mojej gałęzi jeszcze długo opowiadały najróżniejsze historie, ale czułem, że są jeszcze inne sposoby rozprzestrzeniania nasion i musiałem się jak najszybciej dowiedzieć. Wyruszyłem na poszukiwania.

JAK KLEOFAS ROZMAWIAŁ Z WODĄ!

Dopiero po pewnym czasie zauważyłem, że woda jest w moim życiu wszechobecna. Teraz już wiem, że najprostsze rzeczy najtrudniej spostrzec. Woda w rożnych postaciach może także przenosić nasiona. Dzięki ciekom wodnym roznosi swe ziarna knieć błotna. Woda widziała również bardzo poważne eksplozje, o których mi opowiedziała. Niektóre owoce np. niecierpka czy rzeżuchy pękają z ogromną siłą i rozrzucają nasiona w promieniu kilku metrów. Bardzo ciekawy to sposób i samowystarczalny.

O CZYM TERAZ ROZMYŚLA KLEOFAS?

Poznałem w naszym lesie już prawie wszystkich sąsiadów i muszę przyznać, że każdy z nich ma niezwykle oryginalny pomysł na swoje życie. Pochodzę z długowiecznej rodziny dębów i potrzebujemy wszyscy dużo czasu i znakomitych warunków, aby z małego żołędzia wyrosły potężne drzewa. Ale kiedy to już się części z nas uda, rośniemy długo i kolejnym pokoleniom opowiadamy żywą historią naszego lasu.

WYJAŚNIENIE POJĘĆ

• nasionka = ziarna - nasienie powstaje w wyniku rozwoju zapłodnionego zalążka, kiełkując daje początek nowej roślinie, u roślin okrytonasiennych nasiona zawarte są w owocu.
• żołądź = orzech - orzech to owoc suchy, niepękający, jednonasienny
• osnówka = otoczka - osnówka to mięsista osłonka otaczająca nasienie

Merytorycznie opracowali:
Dorota Stobiecka, Anna Komorowska, Piotr Burzyński

Sfinansowane ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi